poniedziałek, 5 stycznia 2015

Zwyczajny tydzień na wsi...

No... to pisałam ostatnio tydzień temu, a potem... w zasadzie nic się nie działo. Taki zwykły "dzień za dniem"...
Wtorek:
kładąc się spać ok. 23.00 maznęłam ręką kaloryfer- to był pierwszy błąd: okazał się zimny, co znaczy piec nie działa. Źle, bardzo źle... Małż już śpi, bo jutro zasuwa do pracy. Schodzę do pieca (jest w piwnicy, która jest w garażu [ mam dwie piwnice- jedna w domu, druga w garażu. W pierwszej przetwory, zamrażarka, dobra jedzeniowe. W drugiej piec, agregat (o którym za chwilę...), sprzęty ogrodowe, narzędzia itp...) No więc złażę do tej drugiej. Piec mruga mi, że coś mu "nie halo". Resetuję, odpalam- nic (tak, tak, takie rzeczy już potrafię nawet na śpiąco). Dobra, zasuwam do domu po szmatki imbusy i "szesnastki" (czytaj post o fachowcach).
Rozkręcam to paskudztwo, czyszczę, skręcam, odpalam nic... Po godzinie pasuję, budzę małża. ( W międzyczasie jeszcze rozpalam w kominku, żeby nie zamarznąć do rana)...
Około 2.00 stwierdzamy, że coś cieknie z bliżej jeszcze niezidentyfikowanego zaworu. Piec pozostaje wyłączony, my padamy spać.
Rano małż był pierwszym klientem w hydraulicznym(to zaleta wsi, sklep hydrauliczny od 7.00)- okazało się, że odpowietrzacz od pieca się zepsuł- już wymieniony- działa.
Jedyną zagadką dla mnie pozostaje czemu z odpowietrzacza leciała woda...

Środa (Sylwester!):
Padamy spać o 15.00. Drzemka przedsylwestrowa udana- jedyne co, to budzi mnie sąsiad, którego pies "świruje" bo kilometr dalej ktoś wystrzelił petardę i oczekuje ode mnie porady. Przez 10 minut uspokajam i uświadamiam najpierw sąsiada (nie, lepiej nie podawaj jej relanium), a potem jeszcze psa przez telefon... Moje na szczęście mają strzelanie "głęboko gdzieś".
Wieczór spędzamy u innych sąsiadów- spokojnie i miło.

Czwartek:
Nic się nie dzieje!

Piątek:
Spokój i cisza na wsi- nie ma prądu, tylko wiatr hula za oknem... Tak hula, że z niepokojem obserwuję dach i okoliczne drzewa... Na szczęście prąd wraca. Wiatr jak się okaże niedługo też...

Sobota:
Małż ma wolne od trzech dni, więc zaczyna go "nosić"- nie jest pracoholikiem, ale musi coś robić... Już kombinuje, że "może nad morze"- wymyślił sobie molo w Sopocie o tej porze roku! Idąc na kompromis wybraliśmy się do gruzińskiej knajpki w Rumi (polecam -Gruzin na Kaszubach- może nie ma totalnych uniesień, ale ceny bardzo przyjazne (8-10zł zupy i przystawki, dania główne 12-30zł) i smacznie). Później z braku TV bo wiatr... oglądamy "Piekło pocztowe" na DVD. Normalnie sielanka.

Niedziela:
Sielanka już była, więc znów wyłączają nam prąd... Mamy agregat, więc nie jest tragicznie. Światło jest, TV jest, kominek i bez prądu działa. Na prąd czekamy najpierw do 14.00,potem 15.30, potem 17.00... O 17.30 energa twierdzi, że mam prąd. Tłumaczę Panu, że nie, ani ja ani sąsiedzi (tak, padło pytanie, czy może sąsiedzi mają... znów "po kaszubsku" zostałam potraktowana) Pan stwierdził, że "ojej" to on się dowie i mam oddzwonić...
Oddzwaniam- okazało się, że zapomnieli nas (w sensie wieś naszą) podłączyć...)Fajnie :]

Poniedziałek:
Powrót do kieratu i codzienności- czyli do pracy. Wszystko fajnie, ładnie pięknie. Prawie... Małż dzwoni, że samochód mu padł... Po powrocie do domu (moim- małż nie wyruszył z domu) postanawiam, że sami się "zaholujemy" do warsztatu, bo na lawetę nie ma co liczyć.
Miałam już wątpliwą przyjemność korzystać i to kilka razy. Najdłużej czekaliśmy... 46godzin! W związku z tym przeżyłam dziś jedno z najbardziej stresujących wydarzeń w moim życiu... Nigdy wcześniej nie byłam holowana, ani nie holowałam samochodu. Może to i lepiej, bo inaczej bym się chyba nie zgodziła... Jechanie w zaparowanym samochodzie, bez większej kontroli, przez ciemne wiejskie zakręcone drogi to nie jest fajna rzecz...

Plus jest taki, że zakrzywiłam czasoprzestrzeń- miałam wrażenie, że jadę sama za sobą :] bo małż jechał przede mną moim autkiem. Próbowaliście kiedyś sami sobie nie wjechać w du... sorry, zderzak? ja już tak :]

Więc jak mawiał poeta:
"Wsi spokojna, wsi wesoła..."

Taaa... mi wystarczy to pierwsze...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz