środa, 14 stycznia 2015

Zestresowana kaczka i paradoks blogowy

Nie jestem maniaczką blogową- czytam kilka blogów regularnie pięć, może sześć. Jednak kiedy trafię na coś ciekawego, to ZAWSZE zaczynam czytać go od początku, od pierwszego wpisu aż do "końca". Jeśli trafię na coś mniej ciekawego- po kilkunastu wpisach "porzucam" go na rzecz czegoś innego.
Uwielbiam gotować i często przesiaduję w kuchni. Odpręża mnie to, sprawia radość i daje poczucie satysfakcji. Stąd też w moich nielicznych śledzonych blogach jest kilka pozycji typowo kulinarnych. Szukam tam raczej inspiracji lub "olśnienia", choć czasem wykorzystuję podany przepis wedle wszystkich wskazówek. Ostatnio trafiłam na blog, który mnie fascynuje i przeraża zarazem. Nie wiem czemu, ale mimo iż jest dla mnie w zasadzie "beznadziejny" nie mogę się od niego oderwać.
Kobitka, która go prowadzi nie robi chyba nic innego, bo zamieszcza nawet po kilka postów dziennie od czterech lat i to ze zdjęciami potraw. A czemu uważam, że beznadziejny? Większość przepisów to: schabowy, zupa kartoflana (raz z kurkami, raz z boczkiem, raz z fasolką) no nic nowego, nic ciekawego. Nie tego szukam na kulinarnych blogach. Poza tym raz pisze, że oszczędza na wszystkim a za chwilę zachwala najdroższy możliwy kuchenny sprzęt lub przyprawy, bo dostała od firmy- taka hipokryzja trochę według mnie... I tu następuje właśnie mój paradoks... No nie mogę tego cholerstwa zamknąć. Chyba jednak gdzieś tam podświadomie wierzę, że skoro tylu ludzi to czyta(wśród "natłoku dostępnych blogów wybieram raczej te popularne), tylu sponsorów ją wspiera to znajdę tam w końcu jakąś perłę... przebrnęłam już przez około 800przepisów i jak na razie nic. Tylko kartoflanka, schabowy, mufinki i grzyby. Chyba będę potrzebować pomocy specjalisty, żeby się uwolnić...

A wracając, lub raczej poruszając temat kaczki w stresie.
Oglądaliśmy ostatnio "Julie i Julia" i stwierdziłam, że się w końcu zainteresuję "luzowaniem" drobiu. Zakupiłam kaczkę i poszperałam w necie. No i się bardzo rozczarowałam. Jak to usunąć kości?! To co ja mam obgryzać jedząc tego ptaszora?! Co ma mu nadać aromatu jak nie kości?! Zbuntowałam się i kaczka została upieczona ze szkieletem. Skoro więc nie została "wyluzowana" to zestresowana- trudno. Za to z pysznym farszem.

FARSZ DO KACZKI:
2-3 kromki chleba żytniego pokruszonego
2 garści posiekanych czarnych oliwek
2 garści posiekanych suszonych pomidorów
3-4 ząbki czosnku
2-3 łyżki oliwy
2-3 łyżki marynaty z oliwek
sól, pieprz do smaku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz