poniedziałek, 19 stycznia 2015

Dylematy i dywagacje blogowe :]

Tak się zastanawiam czasem, czy ktoś, a w zasadzie kto jest tam, po drugiej stronie ekranu. Że ktoś jest, to wiem- no zaglądam w statystyki blogowe (przyznaję się :] )- wiem nawet skąd USA, Polska, Norwegia, Irlandia, ale nie wiem kto...
Zawsze piszę "osobowo i w liczbie mnogiej" do odbiorcy/ ców : wiecie, widzieliście, powiem Wam... A przecież w sumie czyta mnie jedna osoba "na raz" OSOBA. Nie tłum, nie rzesze. A ja nawet nie wiem kto...
I o tym tak sobie dziś myślałam. Że nie wiem, kto mnie czyta (no poza kilkoma osobami, ale o tym za chwilę) ale zwracam się do Was, do Ciebie w liczbie mnogiej. Zupełnie nieświadomie. Bo taka się forma przyjęła i postanowiłam od dziś skrobać nie do Was...
Tylko do Ciebie :]
Postaram się używać drugiej osoby liczby pojedynczej, bo jesteś jedna/ jeden (chyba że czyta mnie ktoś ze schizofrenią :] )

Myślałam sobie też o karierze "bloga" jako bloga- broń boże mojego! Nie mam absolutnie ambicji na bloga roku, spotkania "topten" blogerów itp. Z jednaj strony piszę dla siebie, żeby się wyżyć, gdzieś wygadać :] To kolejny aspekt mieszkania na wsi- nie ma z kim gadać! No serio! Masz kilku sąsiadów, ale każdy ma swoje życie. Nie spotykasz nikogo na ulicy wracając ze sklepu, na schodach czy na przystanku. To spory problem dla gaduł :] a ja lubię sobie czasem pogadać. Moje rachunki telefoniczne dość znacznie wzrosły odkąd mieszkam na wsi :]

Ale wracając do czytelników i aspiracji: Nie rozgłaszam na prawo i lewo, że pisze bloga (znowu). W zasadzie wręcz przeciwnie- trzymam to w tajemnicy. Nawet przed małżem :] Zauważyliście, tfu, zauważyłaś/ łaś że piszę głównie po 21.00?
No, bo małż już śpi :] To nie to, że ukrywam się przed nim i spisuję tu jakieś nasze tajemnice. Jednak za pierwszym razem gdy zaczęłam pisać i M. na bieżąco zaglądał, denerwowały mnie jego uwagi, komentarze, próby ingerencji- nie miał nic złego na myśli, chciał dobrze. Ale ja na prawdę nie mam żadnych wielkich aspiracji jeśli chodzi o moją pisaninę, a słuchanie że powinnam pisać: regularnie, żeby mnie czytano; że trochę infantylnie, że to, że tamto na prawdę mnie zniechęciło... Dlatego teraz mu nic nie mówię. Ja wiem, że to nie jest na miarę Mickiewicza, czy Jolindy (;] ) ale chcę, żeby ktoś -Ty -mógł się po prostu pośmiać z cudzego (czytaj: mojego) nieszczęścia, bo to cieszy i podnosi na duchu najbardziej że ktoś ma gorzej :]
Nie przeszkadza mi to, serio, po to piszę, a mi też jest dzięki temu lepiej :]
Ale wracając do rozgłaszania: owszem, podałam kilku osobom adres, ale są to osoby z którymi albo mam bardzo nikły kontakt, albo bardzo zaufane (poza małżem).
Tak więc wiem, kto mnie czyta z Norwegii, podejrzewam kto w Irlandii, i znam trzech, no może czterech podglądaczy z Polski. Ale reszta jest dla mnie zagadką :]
Niemniej jednak wszystkim znanym i nie znanym życzę spokojnej nocy :}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz