wtorek, 16 grudnia 2014

o sroczych ogonach

Na poprzednim blogu pojawił się post o takim samym tytule, ale tym razem chciałabym wytłumaczyć tytuł tego bloga, właśnie w kontekście życia na wsi i poniekąd mnie samej. Zacznę od "ogonów"- znacie to powiedzonko o łapaniu kilku srok za jeden ogon? to właśnie o mnie. Ciągle chwytam się za coś nowego- bo chcę "posmakować" wszystkiego. Jak dziecko wciąż fascynuje mnie świat. A to decoupage, a to qulling, entomologia, pisanie bloga, scrap-booking, uprawa pomidorów czy hodowla ślimaków afrykańskich. Problem w tym że nie starcza mi na wszystko czasu i odkładam jedno na rzecz drugiego...
Jak pisałam już wcześniej nie przeniosłam się tu zupełnie nieświadoma czekających mnie "atrakcji", jednak nie na wszystko byłam przygotowana. Bo na wsi, podobnie jak w pracy muszę być "Panią od wszystkiego". Nie myślałam, że będę musiała umieć obsłużyć piec, agregat, piłę i kosiarkę spalinową... Nie myślałam, że będę musiała nauczyć się odpowietrzać kaloryfery, odpalać auto na klemy, czy wiedzieć czym się różni druga faza od trzeciej... A muszę.
Na wsi trzeba się znać na wszystkim- przynajmniej po trochu. I myślę, że ta moja pasja poznawania nowego ratuje mnie przed zwariowaniem i ucieczką do miasta :] Kolejna rzecz jaka mnie zaskoczyła to pełna zależność od sił natury... No bo jak mieszkasz w mieszkaniu, to masz "wszystko oddzielnie"
- nie ma ciepłej wody? dobra, podgrzejesz w czajniku i jakoś się umyjesz;
- nie ma ogrzewania? podgrzejesz się kuchenką gazową;
- nie ma prądu? idziesz do sąsiadów z butelką wina i miło spędzacie wieczór przy świecach;
- nie ma gazu? no, dobra, jest prąd;
U mnie jeden kataklizm- w tym wypadku brak prądu- powoduje lawinę innych. Bo WSZYSTKO mam na prąd!
Brak prądu to równocześnie: brak światła, ciepłej wody, ogrzewania i do tego pikanie alarmu, który uprzejmie mnie informuje co 10 sekund, że nie ma prądu... WIEM! bo wszystko wysiadło... Alarm jest niestrudzony- informuje mnie o tym często do rana... Jego rekordem były dwa dni- trzeciego dnia padł mu akumulator i mimo braku prądu przez jeszcze dobę ta cisza była zbawienna :]

Wyprowadzając się na wieś pamiętajcie więc, by podpytać jakąś znajomą nauczycielkę I-III jak to jest być "Panią od wszystkiego"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz