środa, 11 listopada 2015

Szósta pora roku

Teoretycznie mamy cztery pory roku: wiosna, lato, jesień, zima.
Ja wyróżniam ich sześć: lato, jesień, przedzimie, zima, przednówek, wiosna.
O czterech podstawowych już pisałam, a jako że do przednówka jeszcze czas zajmijmy się przedzimiem.
W zasadzie nie ma czegoś takiego jak przedzimie, ale jeśli zamieszkasz na wsi to zrozumiesz...
To czas, kiedy jesień już odeszła. Nie ma grzybów, jarzębiny, czeremchy, czy czarnego bzu. Ziemia zapada w sen, nic już Ci nie da do przyszłego roku. To czas kiedy przymarzają pierwsze delikatne rośliny, drzewa gubią liście, a niektóre nawet igły by pogrążyć się we śnie. To czas kiedy nie ma nic prócz deszczu, wiatru i mgły na pozór nikomu nieprzydatnych. Listopad... W języku kaszubskim listopad to "SMUTAN"- wymowna nazwa.
To jednak czas nie by się smucić, ale by pomyśleć. O tym co było, co można zrobić/zmienić i jak. To czas wspominania i rozrachunków z samym sobą...
Nie przepadam za przedzimiem... Jest ponure, depresyjne i nie daje nic z siebie. Wymaga tyle ile zima, ale nie rekompensuje swych twardych warunków pięknem przyrody i jej spokojem w tym czasie. Przedzimie każe Ci walczyć i starać się przeżyć dla samego siebie, a nie dla swych uroków, czy nadziei na lepsze... Przedzimie boleśnie kopie Cię w tyłek, by Ci przypomnieć, że nie zawsze jest pięknie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz