czwartek, 16 lipca 2015

Mordercze KIMCHI

Lubię gotować, pichcić, "bawić się" jedzeniowo. Próbuję nowinek, przepisów kuchni świta itp.
Już od jakiegoś czasu chodziło za mną zrobienie kimchi, czyli kiszonych/ fermentowanych warzyw rodem z kuchni koreańskiej.
Zebrałam się w sobie i zrobiłam. Niestety nie do końca wedle przepisu, bo nie mam sosu rybnego w domu. Ale stwierdziłam, że bez też dam radę, będzie delikatniejsze...
Delikatniejsze?!
Nic nie może być bardziej żrące niż moje delikatne kimchi!
Najpierw wpakowałam pociachane warzywa (pekinkę, marchew, rzodkiew) w michę z solanką. Następnego dnia grzecznie to odcisnęłam, dodałam pastę z chili, cebuli, czosnku i paru tam innych (bez sosu rybnego) i poupychałam w słoiki- jako że była to wersja eksperymentalna zaledwie trzy i to nieduże i zalałam solanką.
Zakręciłam, odstawiłam na dwa dni wedle wskazań i zapobiegawczo postawiłam na tacce, bo "może wyciekać". Dzięki komukolwiek za moją zapobiegliwość...
Po dwóch dniach nadarzyła się okazja zaprezentowania wynalazku na grillu u sąsiadów. Kimchi przełożone do miski z zamykanym wieczkiem odrzuciło pokrywkę po 20 minutach... Owszem, smaczne. Cała porcja zeżarta z komentarzami "dobre", "ostre, ale pycha" itp...

No to generalnie błogostan- uwielbiam karmić i jestem przeszczęśliwa jak żrą i smakuje.
Ale kimchi ma drugie oblicze...
Słoik wymyty i wyprany w zmywarce nadal wydziela "zapach" kimchi...
Miska, wymyta i wyprana w zmywarce gorzej- przeniosła swój zapach na pozostałe rzeczy w zmywarce oraz otoczenie po otwarciu wyżej wymienionej...
Wszystko "pachnie" kimchi... mam wrażenie, że ten zapach sam z siebie się rozmnaża... Czuję go w kuchni, pokoju i łazience- a w łazience kimchi nie było!

I mam jeszcze jeden malutki problem...
Zamknięty szczelnie jeszcze jeden słoik z upchanym kimchi...
W domu nie otworzę za nic, a na dworze też się obawiam. Co jak się zapach rozmnoży na całą wiochę, potem Kaszuby, apotem na cały kraj?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz