czwartek, 28 maja 2015

Horror z chwilowymi sąsiadami

Pisałam już, że nasze "sąsiedztwo" bywa czasem nieokiełznane i drażliwe. Mówię tu oczywiście nie o ludziach tylko o wszędobylskiej faunie. W tym roku po raz pierwszy do listy "upierdliwców" dodaję kwiczoły. Gniazdują u nas już kolejny rok, ale dopiero w tym dały popis swoich umiejętności.
Zaczęło się kilka dni temu, kiedy jeden z tych wariatów zaczął systematycznie uderzać w szybę balkonową. Siadał sobie na huśtawce naprzeciw okna, patrzył przez moment złowieszczo, po czym wiuuu... w okno. To był pierwszy numer. Potem zaczął się atak bombowy. "Obesrał" za przeproszeniem wyżej wymienioną huśtawkę, okno, oraz teren wokół. Obecnie z uporem maniaka lata między jabłonią a "brakiem huśtawki" (huśtawka została usunięta chwilowo) i drze niebotycznie ryja...
Wyczytałam, że kwiczoły zawzięcie bronią swego gniazda krzycząc, atakując i właśnie defekując na domniemanego wroga. Niezłe z nich rozrabiaki.
Wyczytałam również, że kwiczoły uważane były za przysmak i nie trzeba ich nawet przyprawiać, bo ich mięso ma aromatyczny smak od jagód, którymi się żywią...Niestety dopisano tam, że kwiczoły są pod ochroną...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz